czwartek, 20 sierpnia 2015

HAIR: TANGLE TEEZER


Pamiętam jak kiedyś czytałam o Tangle Teezer i nie mogłam pojąć skąd te zachwyty blogerek i vlogerek. Przecie to zwykła szczotka do włosów. Cóż takiego niezwykłego może robić? - myślałam. 
Gdy na początku roku zobaczyłam ją w Rossmanie za 35 zł, zawahałam się, ale nie wzięłam jej. Jednak następnym razem wylądowała w moim koszyku. Spróbuje, co mi szkodzi. I muszę powiedzieć, że po pierwszym użyciu pomyślałam: faktycznie daje radę. Zaczęłam szczotkować nią moje włosy codziennie. A moja czupryna do łatwych zawodników nie należy. Mam gęste (bardzo gęste), grube, lekko falowane i dość mocno zniszczone włosy. Tangle sprawia, że łatwo się rozczesują, nic nie ciągnie, żaden kosmyk nie wyrywa się brutalnie. Poza tym największy plus, że moja fryzura jest ujarzmiona. Moje włosy są bardzo oporne na układanie, zawsze każdy sterczy w inną stronę, a jeśli ich nie wyprostuję i zwiąże je w kucyk (gładko zaczesany) po 2 godzinach wszystkie odstają i wyglądam jak rażona piorunem. Po wyszczotkowaniu Tangle ten efekt jest o jakieś 70% mniejszy i tylko pojedyncze włoski uciekają spod kontroli.
 Nie zauważyłam natomiast jakiejś dużej różnicy w ich wyglądzie (zmniejszenie zniszczeń czy większy blask). Jak dla mnie minusem jest to, że szczotka trochę nie daje rady mojej gęstości włosów. Muszę się sporo napracować, żeby wszystkie były rozczesane. Może jest jakaś inna wersja dla osób z taką dużą czupryną jak moja?
Mimo wszystko, ta szczotka zasługuje na uwagę. Warto wypróbować jak poradzi sobie na Waszych włosach. Bardzo prawdopodobne, że okaże się tą idealną :)



Używacie Tangle Teezer? Jak Wasze wrażenia?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz